Ludzie potrafią być ludźmi.

84 | Skomentuj
Witajcie po tych paru dniach. Seria, którą prowadzę uwielbiacie i chcecie czytać - to miłe bardzo. Pisząc kolejne posty zagłębiałem się w różne wątki tragedii. Dziś przeglądając internet zastanawiałem się co by tu napisać i do chwili kiedy nie znalazłem tej rodziny to myślałem chyba zakończę i zmienię tematykę, ale nie. Poczułem, że nie dałem ich cheroizm na pierwszy rzut. Przepraszam bardzo. ale o kim mowa? Nie przedłużając zacznę z Wami dzielić się tym co dowiedziałem się. Zapewne wydarzenie " Zbrodnia w Markowej" nic Wam nie mówi co nie? Spokojnie tak samo i mi do chwili, gdy nie poznałem szczegółów. 

Józef i Wiktoria Ulmowie byli typową wiejską rodziną, a jednak na swój sposób nietuzinkową. Zwłaszcza Józef Ulma. Ukończył tylko cztery klasy szkoły powszechnej, a następnie kurs rolniczy w Pilźnie, ale imponował wielością talentów. Dużo czytał gazet jak i książek. Bardzo dużo się uczył i wprowadzał wiele nowatorskich rzeczy. Np. jego dom był pierwszym we wsi, w którym była energia elektryczna: Józef zbudował mały wiatraczek, który zasilał żarówkę. Zajmował się też fotografowaniem, co wówczas na wsi też było rzadko spotykane. Jego wiedza w zakresie fotografii pochodziła przede wszystkim z książek, bo żadnych szkół w tym kierunku nie skończył. 

Łowca nazistów.

87 | Skomentuj
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Dziękuję za odzew pod każdym z postów z serii o bohaterach wojennych. Przejdę więc do tematu jakiego dziś postanawiałem poruszyć, a raczej osobę jaką jest Szymon Wiesenthal (ur. 31 grudnia 1908 w Buczaczu, zm. 20 września 2005 w Wiedniu) żydowski działacz, inżynier architekt, tropiciel hitlerowskich zbrodniarzy wojennych, tzw „łowca nazistów”.  

Zacznijmy jednak od początku. Wychowywał się tylko z mamą, kiedy miał iść do gimnazjum wyszła za mąż jego mama. Kierowany wielkimi ambicjami starał się o studia we Lwowie, został jednak nieprzyjęty z powodu ograniczonej liczby miejsc. W Pradze został przyjęty i skończył Politechnikę Praską na kierunku Architektura. Po otwarciu firmy oraz ożenku się niedługo po tym na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow Sowieci zajęli Lwów. Wtedy Wiesenthal był zmuszony do pracy w fabryce jako mechanik, a firmę zamknąć musiał. Sam jak opowiada po łapówce, która dał funkcjonariuszowi NKWD jakimś cudem uniknął zesłania na Syberię. 

Poeta też bohater.

89 | Skomentuj


Witajcie. Ze względu, że tak bardzo cieszą się sławą wpisy o postaciach a, że jeszcze mało znane to postanowiłem dziś ukazać wam człowieka który został spisany przez nas na długie zapomnienie. Ferdynand Antoni Ossendowski pseudonim Feranto. 
Urodzony 27 maja 1876 roku w  w Lucynie w Guberni Witebskiej, zm. 3 stycznia 1945 w Żółwinie.
Polski pisarz, dziennikarz, podróżnik, antykomunista, nauczyciel akademicki, działacz polityczny, naukowy i społeczny.
Człowiek wszechstronny o wielu profesjach. Naukowiec, doktor chemii, geograf, geolog, filozof i polityczny tajny emisariusz. Był postacią nadzwyczaj barwną i niech inne narody nam go zazdroszczą. Antoni Ferdynand Ossendowski. 

Polska też ma swoich bohaterów.

90 | Skomentuj
Witajcie serdecznie. Dziś kolejna zasłużona postać według mnie. Człowiek ten  mieszkał w Polsce, a dokładnie z mojego regionu czyli Lubelszczyzny.  

Mjr. Marian Bernaciak „Dymek” ,„Orlik” (1917 - 1946)
Marian Bernaciak urodził się dnia 6 marca 1917 roku. W chwili śmierci miał tylko 29 lat.

Po ukończeniu szkoły powszechnej w Rykach i gimnazjum im. Adama Czartoryskiego w Puławach odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Artylerii w Zambrowie. Ukończył ją w 1938 roku w stopniu podchorążego otrzymując przydział mobilizacyjny do drugiego Pułku Artylerii Ciężkiej w Chełmie. Do chwili wybuchu wojny był zatrudniony jako pracownik kontraktowy w urzędzie pocztowym w Sobolewie. 

#2 Człowiek bohater Józef Unrug

59 | Skomentuj

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Po tak dużym odzewie, który zrobiliście  postanowiłem zrobić serie wpisów na temat II Wojny Światowej i jej bohaterów. Uwierzcie, że każdy tak miły komentarz podbudowuje wartość człowieka przez co się chce pisać i pisać dalej. Dziękuje, że dajecie mi ten kopniak do działania.  


JÓZEF UNRUG (1884-1973)
Kiedy słyszymy niemieckie nazwisko od razu porównujemy jego obraz do o Niemca w czasie drugiej Wojny Światowej. Bezwzględnego, człowieka, który chce Cię zabić albo pobić. 
Jednak chciałbym Wam pokazać postać człowieka równie wielkiego jak nie większego zasługami niż poprzednia opisana postać. 

Człowiek bohater.

90 | Skomentuj
Witajcie. Miałem o tym temacie napisać znacznie wcześniej, ale zawsze coś znalazło się do napisania, a to ciągle przekładałem. Jednak dziś podzielę się z Wami pewną osobistością, która zasługuje na większy rozgłos.

Ten człowiek zrobił coś niewiarygodnego. Według mnie on powinien znajdować się obok takich dobrze Nam znanych ludzi jak: Irena Sendlerowa, Oskar Schindler. Pewnie zapytacie co nich łączy? Już Wam wyjaśniam. Ci właśnie ludzie ratowali ludzi przed zagładą lub też przed obozem koncentracyjnym, przed śmiercią tak naprawdę.

Recenzja Filmu " Anabelle: Narodziny Zła"

94 | Skomentuj
Witajcie serdecznie na moim blogu, Bardzo dziękuję za odzew pod poprzednim postem. Na pewno powrócę kiedyś do tej serii, bo tylko kilka osób potwierdziło chęci czytania. No cóż zostawmy to. bo każdy na pewno widział. Zacznijmy teraz now wpis z kolejną recenzją. Nigdy nie przypuszczałem że będę oceniał horror, którego powiem Wam szczerze się bałem oglądać. Nie owijając w bawełnę - przejdę do sedna. 

Reżyseria: David F. Sandberg
Premiera: 11 sierpnia 2017 (Polska) 19 czerwca 2017 (świat)
Gatunek: Horror

Fabuła:
Film zaczyna się kiedy to małżeństwu ginie córka w wypadku oraz o mężczyźnie (ojcu tej dziewczynki), który z zawodu jest lalkarzem.

Recenzja filmu "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara".

131 | Skomentuj

Witam bardzo serdecznie. Miałem pisać o drugim filmie, który pytałem się Was, ale chyba zrezygnuje, bo jest strasznie nudny jednak Wam to wynagrodzę i napiszę recenzję "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara". 

Reżyseria: Joachim RønningEspen Sandberg
Premiera: 26 maja 2017 (Polska) 11 maja 2017 (Świat)
Gatunek: Fantasy, Przygodowy


Fabuła filmu:
Reżyser jak to zwykle bywa  skupia się na nędznym życiu Sparrow/a. Kłopoty w których jest uwikłany ciągną się w jednym kierunku i koniec końców zawsze udaje mu się wydostać z opresji. W tej części   zauważyłem jak i w poprzednich jest  czarny charakter, który chce dopaść owego kapitana. Reżyser postanowił pociągnąć historię William/a Turnera, który jest uwięziony na Latającym Holendrze. Jego syn, który ma 17 lat postanawia złamać klątwę swojeg ojca. W tym pomóc może tylko legendarny trójząb Posejdona.




W moje ocenie  ta cześć lepsza od poprzedniej, która nie porywała ani akcją i efektami. 
Sam osobiście mogę pochwalić główne postacie filmu weteranów serii czyli odtwórcach ról Kapitana Jacka Sparrowa i Hectora Barbossy. Johnny Depp i Geoffrey Rush po raz kolejny skradli cały film. Postacie przez nich kreowane są uwielbiane przez miliony fanów od wielu lat i jestem pewien, że obaj panowie, nawet bez żadnych wskazówek, doskonale wiedzą jak mają zachowywać się na planie. 


Rolę Kapitana Salazara odegrał Javier Bardem i choć cała otoczka śmierci kłębiąca się wokół kreowanego przez niego bohatera jest niezwykle klimatyczna i znacznie lepsza niż w poprzedniej części czyli "Piraci z Karaibów na nieznanych Wodach", gdzie nie było tak tajemniczo oraz klimatycznie podkreślane postacie główne, A tu Kapitan Salazar jest po prostu dobrze zrobiony. 


Na plus można wyróżnić humor filmu, który zawsze towarzyszył tej serii. Niektórzy z pewnością powiedzą iż było zbyt dużo „głupich” scen i żarcików, ale jeśli teraz zaczęło Nam to przeszkadzać to co robiliśmy podczas seansu poprzednich czterech filmów? W tym miejscu warto przytoczyć samego Paula McCartneya (członka The Beatles), który wcielił się w postać wujka Jacka Sparrowa imieniem Jack. Krótka scena z udziałem legendarnego muzyka była jednym wielkim żartem ze strony twórców, oczywiście także na plus.

Największym minusem filmu jest brak charakterystycznej postaci po stronie marynarki. Rządowe okręty przewijają się na ekranie, jednak nie dowodzi nimi żaden kapitan pragnący głowy Sparrowa. Tym razem funkcję antagonisty całkowicie skradł Salazar, który jak się tak zastanowić ma pewne powiązanie z marynarką, a raczej miał.


Mimo iż fabularnie nie jest to produkcja przełomowa pojawiają się liczne odgrzewane, motywy, z Pewnością będziemy się dobrze bawić zwłaszcza, że poruszonych zostanie wiele wątków, które były ważne w trzech pierwszych częściach.
Co się tyczy samego zakończenia to twórcy zrobili bardzo ciekawy zabieg, który jednocześnie może zakończył całą serię, ale zostawia też otwarte drzwi na kolejne filmy.

Moja ocena:  9/10 

Tak na koniec mam pytanie czy może chcecie bym zrecenzował Wam pozostałe części piratów? Oglądaliście już tą najnowszą cześć? Jakie macie zdanie o tej? 

Jarek. 

Pierwsza rocznica bloga: kiedy to minęło?

124 | Skomentuj
Witam Was serdecznie. Ostatnio jak zauważyliście serwuje Wam cały czas tylko recenzje. Jednak dziś zafunduje Wam urodziny - co prawda są dosyć spóźnione, ponieważ 7 sierpnia ubiegłego roku zacząłem tworzyć swoje pierwsze wpisy. Dzisiaj postanowiłem przy namowie mojej dziewczyny zrobić urodzinowy wpis. Na czym będzie polegał? Otóż zwierze Wam się z tego co osiągnąłem, co zyskałem, a także co straciłem.  Nie przedłużając zacznę. 


Przez ten rok napisałem dokładnie 46 wpisów - nie licząc tego. W tym czasie jak pisałem zdążyłem nauczyć się, że warto znaleźć swoją drogę i unikalny styl (mam na myśli tematykę bloga), a przede wszystkim swoją pasję. Zauważyłem, że niektóre osoby mają tendencje do pisania tego co inni przez co rosną im wyświetlenia. Uważam, że to nie ma większego znaczenia, ale nie mi to oceniać. 


Zaglądając do statystyk mogę pochwalić się następującymi wynikami:
Obserwatorzy: 279 osób
Wszystkie komentarze: 2362 
Wizyty osób na blogu: 13707 

Najpopularniejsze posty:
Najwięcej wyświetleni: " 50 kroków do śmierci". Niebieski wieloryb (1231)
Najwięcej komentarzy: Recenzja "Piąty Wymiar" (134) 

Poruszane tematy na blogu:
Dużo recenzji, tag o mnie i o związku z moją dziewczyną, motoryzacja, życie na wsi, porady na jakiś temat. 



Największą rzeczą jaką dokonałem to znalazłem tematykę, którą mogę dzielić się przez całe dnie i noce. Tych co polubili wpisy o życiu na wsi na moim blogu mogę pocieszyć że będę wracał do tej tematyki. 

Co mogę jeszcze dodać od siebie? Cieszę się, kiedy zbieram owoce swojej pracy, a tą nagrodą są Wasze komentarze, które mi piszecie oraz wypowiadacie się na każdy temat mniej lub bardziej przemyślany post napisany przeze mnie. Raduję się, że macie taką tolerancję na mój blog. 


Przepraszam za tak późny post na moim blogu o rocznicy jego. Nie wiedziałem czy pisać i o czym, a przede wszystkim zapomniałem - to jest główny powód. Nie zbaczając z tematu to też zaliczyłem tak zwaną konstruktywną krytyką, którą czasem miałem przyjemność poznać. To by było w sumie na tyle. Dziękuje za to, że wytrzymujecie z moimi przemyśleniami i mam nadzieję, że będziecie ze mną przez kolejne lata.   

Recenzja filmu " Twoje Moje i Nasze".

122 | Skomentuj

Witam Was na tym blogu, cieszę się, że Azjatyckie kino wpada co nie którym w gusta a nawet niektórzy obejrzeli propozycję przed moją recenzją, tym co zastanawiają się to trzymam kciuki aby wytrwali do końca filmu. Nie przedłużają przechodzę do kolejnej na tym blogu recenzji. Dziś znów będzie coś z komedii. A mianowicie film pod tytułem "Twoje Moje i Nasze". Nie wiem czy ktoś oglądał ten film ale ma też starszą wersję, z 1968 roku. 


reżyseria: Raja Gosnell
gatunek: Familijny


Fabuła filmu:

Frank Beardsley Jak żołnierz marynarki wojennej, wychowuje ośmioro dzieci. Aby zaprowadzić porządek oraz aby były wzorowymi dziećmi a może w przyszłości dobrymi ludźmi postanawia zaprowadzić twardy rygor oraz dyscyplinę. Wszystko w idealnej maszynce działa dopóki nie poznaje Helen North  swoją przyszłą żonę która jest roztrzepaną artystką, a wcześniej swoją miłości z liceum i jej rozpieszczone  dzieci. Wszystko idzie po myśli rodziców Aby się pobrać oraz zamieszkać w wspólnym domu. A tu jak każdy by przewidywał. sielankowe życie powinno się w kraść ale nie. Pan reżyser nie zrobił jak można przewidzieć, dzieci z obu rodzin poznają się i jednocześnie nienawidzą z każdym kolejnym wspólnym zajęciem przydzielonym od rodziców. Każdy odpowiednik wiekowy kłuć się nawzajem przez co i rodzice zaczynają mieć po dziurki w nosie pociechy swoje





Dzieci Postanawiają w obliczu wspólnego wroga połączyć siły i zrobić wszystko by rodzice się skłócili i powrócili wszyscy do poprzednich swoich światów. Sam jak zauważyłem to dzieciakom plan szedł jak po maśle. Nikt nie przewidział z małych pociech oraz młodzieży, że  działanie na nerwy rodziców spowoduje, że całe rodzeństwo zżyło się oraz  polubiło. W szkole zaczęły nawzajem chronić się przez co więź zacieśniła się i w obliczu wyjazdu oraz awansu postanawiają zatrzymać każde swoich rodziców przed błędem. Aby tak się stało to najmłodsi zostają w domu aby mamie powiedzieć a starsze płynie statkiem aby zatrzymać statek ich ojca  przed wypłynięcia na pełne morze. Na końcu odbywa się tak jak powinno czyli wesele z ceremonią ślubu z prawdziwego zdarzenia.  




Co mogę powiedzieć? Film był wspaniały można było pośmiać się z żargonu dzieci wojskowego. Które notorycznie stosowały na przykład " Czy mogę pójść pobawić się admirale"? Lub też Stosowanie dyscypliny w kwestii czasu ile kto ma czasu na umycie się. Ale też chaotyczny sposób prowadzenia domu przez drugą stronę przysparza dawki humoru.  Jeśli chcesz poprawić sobie humor to obejrzyj to bo będzie dużo momentów, dziewczyny czy chcecie zobaczyć jakieś wzruszające chwilę to może wam się spodobać to co tu zobaczyć. 


Oczywiście to tylko są moje subiektywne opinia. Ostateczna dla każdego opinia jest wedle waszego gustu. 

Ocena filmu to 8/10. 

Mam pytanie czy macie ochotę przeczytać recenzję z 1968 roku produkcja o tym samym tytule? Jeśli tak to piszcie tak lub nie. A i bym zapomniał, podzielcie się czy znacie ten film? Mam jeszcze jedną informację, chciałbym podzielić się z wami bardzo wzruszającą historią która będzie opisana w następnym poście. Nie przeszkadzam już i miłego popołudnia.  


Jarek.

Recenzja filmu " Kung Fu Szał".

118 | Skomentuj
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Dziękuję za tyle komentarzy pod ostatnim wpisem. Nie przedłużając przejdę do postu. Dziś będzie kolejna recenzja. Postanowiłem zrecenzować film pod tytułem "Kung Fu Szał". 

Premiera tego filmu odbyła się  14 września 2004 (świat).
Gatunek filmu: Fantasy, Komedia, Sensacyjny.
Reżyseria: Stephen Chow

Fabuła filmu:
Film zaczynając się niczym nie różni się od innych poza tym, że ludzie zachowują dosyć specyficznie, a także mają luźne zachowanie wobec samych siebie. Film skupia się na tym, aby pokazać innym, że warto być dobrym człowiekiem. Młody jeszcze Sing doznaje wielu nieprzyjemnych doświadczeń, które utwierdzają go przy tym by być gangsterem i być niemiłym dla wszystkich. Na jego wymagania wychodzi gang siekier. Aby być w gangu musi kogoś zabić, by gang dowiedział się o tym. Film moim zdaniem trochę podkoloryzowano przez akcje, które robiono w filmu nie są do wykonania. 



Pewne małżeństwo walczyło z mistrzem, który jest uważany za najlepszego. Z całego tego zamieszania uciekają oraz biorą ze sobą młodego Singa który po jakimś czasie zdrowieje nabywając tajemniczej mocy. Film kończy się tym, że dobro zawsze zwycięża. Po wszystkim chłopak spotyka dziewczynę w której stanął w obronie i zaprasza do sklepu z słodyczami. 


Jeśli ktoś szuka dobrego humoru dobrze trafił. LandLady, która jest właścicielką pewnego domu, który wynajmuje nie omieszka utrzeć każdemu nosa, ponieważ każdy zalega u niej z czynszem. W filmie zastosowano komputerowe ulepszenia, które są świetnie wpasowane w klimat całego filmu. 



Jeśli ktoś nie przebiera od brudnych zagrań i nieuczciwej walki w każdym aspekcie powinien obejrzeć ten film. Może nie pokazuje jak być dobrym człowiekiem, ale pokazuje, że warto być nim i pomagać innym także trzeba.

Tak ja odbieram przynajmniej ten film. Może nie jest iście profesjonalne napisane, ale to moje prywatne zdanie i piszę co myślę na jakiś film albo na jakiś temat. Mam pytanie małe do Was: czy mieliście okazję obejrzeć ten film? Jakie macie po Nim wrażenia? 
W kolejnym wpisie recenzje zrobię filmu: "Twoje Moje Nasze". Oglądaliście? Jeśli dawno to zapraszam odświeżyć sobie pamięć.

Końcowa ocena filmu: 7/10  

Jarek. 

Recenzja filmu " Piąty Wymiar".

133 | Skomentuj
Siemka, to znowu ja. Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem. Nie zabierając Wasz cenny jakże czas postanawiam przejść do recenzji kolejnego filmu. "Piąty Wymiar", bo taką nazwę nosi dość dziwny film jak dla mnie, który dziś ocenię miał premierę 27 sierpnia 2009 na Świecie, a 10 grudnia 2010 w Polsce.



Reżyseria: Christopher Smith
Scenariusz: Christopher Smith
Gatunek: Thriller  

Jeśli film zaczyna się melodią przypominającą do złudzenia kołysankę z kultowego "Dziecka Rosemary" to w kolejnych scenach nie należy spodziewać się komedii romantycznej. Jess  zostaje zaproszona przez bogatego adoratora na rejs jachtem. Kobieta w ostatniej chwili zjawia się na przystani choć nie wygląda ani na zadowoloną, ani zrelaksowaną. 


Wszystko z powodu cierpiącego na autyzm synka nad którym opieka pochłania całą energię głównej bohaterki. Chwilowa przerwa od obowiązków rodzicielskich okazuje się słabym pomysłem. Niespodziewany sztorm doprowadza niemalże do zatonięcia jachtu. Pasażerów ratuje ogromny statek, który pojawia się na horyzoncie znikąd. Po wejściu na jego pokład rozbitkowie odkrywają jednak, iż brakuje na nim załogi. W dodatku Jess odnosi wrażenie, że chyba zna to miejsce bardzo dobrze. 



Zgodnie z prawidłowymi konwencjami przez resztę filmu bohaterowie powinni odkrywać mroczne tajemnice statku, a na końcu walczyć o przetrwanie. Reżyser Christopher Smith obiera jednak inny kurs: w związku z czym już po czterdziestu minutach wszystko zostaje dosłownie "pozamiatane". 

W jaki sposób można więc pociągnąć dalej tę opowieść? Wskazówkę stanowi oryginalny tytuł filmu – "Triangle" to po angielsku nic innego jak: trójkąt co w połączeniu z morską scenerią od razu rodzi skojarzenia dobrze Nam znanym Trójkątem Bermudzkim. Jak wiadomo na owianym złą sławą obszarze na Oceanie Atlantyckim niejednokrotnie dochodziło przecież do niewytłumaczalnych zniknięć samolotów i statków. Nie chcę zdradzać kolejnych zwrotów akcji, więc dodam jedynie od siebie, że przeczucia Jess okazują się być słuszne. 




"Piąty wymiar" przypomina misterną układankę. Bowiem każdy fabularny klocek musi pasować do następnego, nawet jeśli na początku zdaje się Nam iż jest całkowicie inaczej. Posługując się wąskimi kadrami, a także długimi jazdami kamery reżyser Smith wywołuje u widza klaustrofobiczne lęki oraz poczucie osaczenia. Statek-widmo to jak idzie się domyśleć pułapka z którego nie ma ucieczki. Niemalże do połowy filmu wycieczka po jego wnętrzach dostarcza porządnego dreszczyku emocji. 


Jednak, gdy Jess zdaje sobie wreszcie sprawę z tego wszystkiego, dlaczego tak się potoczyło to wszystko fabularne turbiny zaczynają pracować z coraz większym trudem. W obawie przed zawaleniem się skomplikowanej konstrukcji reżyser woli nie wyjaśniać piętrzących się wątpliwości. W pewnym momencie ma się więc ochotę machnąć ręką na dziury w historii i najszybciej jak to możliwe dopłynąć do sprytnie obmyślonego finału filmu.



Film według mnie jest nie dla każdego. Sam oglądałem go kilka lat temu i zdenerwowałem się w połowie, ponieważ powtórki doprowadzały mnie do szału. Jednak powiedziałem sobie: stop! To tylko film i  wziąłem się za siebie, dlatego też obejrzałem go kilka dni temu. 

Co do tego jak mi się oglądało to powiem szczerze, że czasami gubiłem się w tym co jest i co się tak naprawdę dzieje, a także o co chodziło reżyserowi tworząc ten film, ale szybko to wszystko nadrobiłem. Jeśli chcecie obejrzeć to przygotujcie się na uzbrojenie w cierpliwość oraz  wytrwałość do końca seansu. Wszystkiego dowiecie dopiero na końcu filmu. Tam wszystko się wyjaśni i zrozumiecie całą fabułę. Mogę jedynie powiedzieć, że dla głównej bohaterki była to kara za wszystko co robiła, a także jaką złą matką była. Statek miał jej jedynie pomóc, dzięki czemu będzie mogła odkupić swoje winy. 

Jak dla mnie mocne 8/10.

A Wy oglądaliście ten film? Jakie macie odczucia po obejrzeniu? 

Jarek. 

Nalot sekty.

88 | Skomentuj
Witam Was serdecznie, dziękuje za tak duży odzew pod ostatnim postem. Nie przedłużając przejdę do tematu. Ilekroć mamy ciepłą upalną niedziele wszyscy domownicy są w domu rozmowy odwiedziny dalszej rodziny też czasem się zdarzy chyba u każdego. Kiedy to wszyscy są w domu i sobie leniwie siedzisz odpoczywając ile osób spędza tak czas? Chyba każdy. Czas mija i by się chciało czas zatrzymać, I tu nagle przychodzą do domu na podwórko dwoje osób, na ogół nie wyróżniających się z tłumu. Pewnie już się domyślacie kto, a mianowicie  Świadkowie Jehowy, pełna nazwa Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy. Nie zajmę się ich tym wszystkim co wierzą a w co nie bo to jest materiał na inną notkę. Dziś zajmę się jak ustrzec się tego co oni próbują na wmówić, ale wszystko po kolej. 

Czy kiedy kol wiek rozmawialiście z tymi ludźmi? Ja miałem przyjemności już rozmawiać z 5 raz może w życiu. Ale nie o tym. Nie wiem czy wy zaobserwowaliście tendencyjne zachowania jakie przejawią, ale ja osobiście zauważyłem pewną zależności:

1) Zawsze jest dwoje osób które zazwyczaj przychodzą do domu a my czyli domownicy zazwyczaj idziemy w pojedynkę. I tu jest błąd nasz. Owszem ja też wychodziłem w pojedynkę. Ale do czego zmierzam. Człowiek omamią zaczną zadawać pytania a jeśli zaczniesz się stawiać oraz jedna z tych osób zacznie przekonywać się do wiary którą wyznajemy od razu włącza się do rozmowy druga zazwyczaj ta starsza i zaczyna sytuację ratować i zmienia taktykę rozmowy. 



2) Pamięciówka, oni zazwyczaj uczą się tekstu. My prosić ludzie nigdy nie mama szans na to by przegadać takiego człowieka ponieważ on się nie mal że nauczył się teksty z tych ich niby Biblii. Ja kiedyś miałem okazję rozmawiać z jedną panią która na poprzednim spotkaniu rozmawiała na temat nieba itd, ale kiedy drugim razem spotkałem nią i sobie przypomniałem że ona o ty i tamtym gadała to sobie wyobraźcie, że kiedy zacząłem rozmawiać na temat z poprzedniego spotkania to ona od razu zeszła na temat aktualny i że to rozmowa na inną rozmowę. I jak teraz piszę tą notkę to sobie właśnie uświadamiam że my z poz ich religii nie mama żadnych szans ci co nie siedzą w biblij i studiują nią non stop. 


3) Nigdy nie modlą się. kiedyś modliłem się to popodziwiali mi pod czas jednej wizyty. Modlitwa jest dla samego boga i że to jest jakąś tam regułką. 


A spójrzmy na sprawę jasno czy która kol wiek religia tak desperacko szuka wiernych?  
Też dziwne jak dla mnie że zawsze idą tam gdzie jest jeden człowiek, nigdy w tłum nie idą we dwoje. 

Mam dla was pytanie czy kiedyś mieliście spotkanie z tą sektą? Czy też kontynuować wpis o nich?  Siemka do następnego wpisu.  A i pamiętajcie nie dajcie się nim wmanewrować w tej teologiczne pierdoły. 

Jarek. 


Recenzja filmu " Ręka nad kołyską".

112 | Skomentuj


Witam wszystkich bardzo serdecznie po kilku dniach nie obecności. Dziś postanawiam napisać kolejną recenzję super filmu, tak według mnie ocenianego. Ale na wstępie proszę o opuszczenie tego wpisu ludzi którzy nie lubią thrillera lub dramatu. Pomyślicie co dziś wymyślił ten szalony chłopak. Wszystko po kolei, Jak pisałem w poprzednim wpisie że napisze recenzje filmu pod tytułem Ręka nad kołyską. Tak więc mogę zaczynać.



Przechodząc do tematu. Film Ręka nad kołyską to jest thriller, dramat. 
Sam film miał premierę 10 stycznia 1992 roku na świecie. 
Reżyserem filmu był Curtis Hanson. 


Fabuła Filmu: 
Od samego początku twórcy filmu trzymają nas w napięciu. Z pozoru błaha sprawa z dodatkami muzyki robi się jako pełna napięci dramat. Głównie w całym filmie chodzi o to, że pewna kobieta (Clair Bartel) po wizycie u ginekologa (Dr Victora Motta)postanawia go oskarżyć o molestowanie. Sprawa była rozwojowa do punktu w którym sam lekarz popełnia samobójstwo. Można odrzuć wrażenie że lekarz specjalnie dotykał miejsc intymnych kobiet ponieważ jego żona niebyła wstanie wiadomo co. 



Od razu nas reżyser przenoś pół roku później kiedy to pani Peyton Flanders zatrzymuje busa by mogła Claire dać jakąś rzecz dziecku swoje, W kolejnych scenach pani Peyton wkupuje się w łaski właścicielom domu. Pomału przekonuje się przy tym Mąż głównej bohaterki do niej, że jest dobrą nianią. Wszystko to po to aby odebrać tej kobiecie rodzinę za śmierci swojego męża. Tak w nawiasie to pani Peyton Flanders oraz pani Mott to są te same osoby ale zmienia nazwisko oraz inne do łatwiejszego wkupienia się w rodzinę. 


Cała akcja zaczyna się robić ciekawa kiedy to koleżanka Bartelów zaczyna węszyć w nieudanym sprzedanym domu. Zauważa na zdjęciach gazet że ta niania jest żoną lekarza. Postanawia powiadomić główną bohaterkę o tym wszystkim, ale ona wpada w perfidnie ustawioną zasadzkę w szklarni. 


Po tym wszystkim Pani Bartel przegląda biuro koleżanki i zagląda do tego domu na miejscu spostrzega szczegół z pokoju swojej córki. 

Po powrocie do domu wyrzuca nianie a również o klucze prosi ale ona moim zdaniem zostawiła sobie jeszcze jeden. Dzięki temu mści się na całej rodzinie. Kto to pierwszy raz ogląda będzie każdej akcji-sytuacji bał się ponieważ reżyser podkoloryzuje dźwiękiem. Czego możemy się spodziewa po filmie z lat 90? 
Co też można spostrzec, że wszystkie problemy zaczęły się od wprowadzenia się niani. Plan polegał na rozkochaniu męża oraz przekonania wszystkich do siebie. 

Ten film na pewno nie jest dla kobiet które mają już dzieci zwłaszcza w wieku niemowlęcym bo film zrazi nich do każdej niani w pobliżu. 

Moje zdanie? 

Film jak dla mnie świtanie zrobiony, Jak na ówczesne warunki. Film jest z gatunku thrillera tak więc dla osób o słabych nerwach nie polecam. Obraz niani jest ukazany jako perfidnej kobiety która chce się zemścić na ofierze swojego lekarz. 

Jak Sądzicie kontynuować dalej serię? Nie zanudzam was na śmierci? Odpowiedzcie mi proszę czy oglądaliście ten film? 

Ocena? 10/10


Jarek. 

#3 Recenzja "Był Sobie Pies".

114 | Skomentuj
Witam Was serdecznie po kilku dniach przerwy. dziękuje za taki duży odzew. Woooww zaskoczyliście mnie swoją chęcią na czytanie o filmach emmm znaczy się recenzje czytanie. Przechodząc do tematu i o którym o ile się nie mylę wspomniałem wam w poprzednim wpisie. Mianowicie piszę o recenzji filmu "Był sobie pies" Filmy ten jest z tego roku a dokładnie premierę miał 19 stycznia 2017(świat). Z kolei 17 lutego 2017 (Polska). Film ten jest z gatunku  komedia, dramat. 


Fabuła filmu:
Film się zaczyna kiedy to pewien pies rodzi się i wychowuje się z małym chłopcem. Porostu wiedzie sielankowe życie. Pewnego dnia kiedy był znacznie większy zaczynał myśleć nad sensem swego istnienia. Długo to nie zastanawiał się ponieważ myślał nad zabawą z chłopakiem. Z czasem jego pan poznał dziewczynę która odwzajemniała jego uczucia. W tym wszystkim pies najwięcej tracił ponieważ okazało się pewnego dnia, że kumpel jego  zaprószył ogień. W obliczu wyzwania chłopak  pomógł mamie a sam na końcu skakał z  okna łamiąc przy tym sobie nogę. Niestety to jest punkt zwrotny całego filmu. Po jakimś czasie chłopak zrywa z dziewczyną a sam z mamą i psem jedzie na wieś. Z powodu kontuzji nie ma kto opiekować się psem. Cała ta sytuacja powoduje, że pies z braku ruchu i zabaw zdycha. Myślałem że to koniec filmu ale reżyser pokazuje, że życie psa nie kończy się tylko przenosi się w inne ciało psa. W następnym życiu w trafia do ciała suki która jest psem policyjnym.

W tym wcieleniu jest uczony dyscypliny i bycia posłusznym psem. W filmie stosunkowo bardzo krótko jest poświęcone jakie miał życie. Sama scena śmierci była ukazana jako śmierci nagła i niespodziewana. Ponieważ wraz z partnerem swoim był na akcji w której został postrzelony i w sumie zdechł a jego partner z akcji nie przeżył straty i popełni samobójstwo i postrzelił się. A tak na marginesie to w tym wcieleniu to był suką ale zachowywał się jak był by psem z innego wcielenia oczywiście poprzedniego. 




Następne wcielenie to było przeurocze  słodkim pupilowym psiakiem na wzór jakiegoś kundelka. Ale wszystko po kolei. Akacji zaczyna się na targowisku jakimś w którym pewna dziewczyna szuka psa a akurat jakiś pan sprzedawał, akurat wybrała naszego głównego bohatera którego rozpieszcza jak tylko się da. Można odczuć wrażenie, że życie tego psa jest rekompensatą poprzedniego życia jako psa policyjnego. Ponieważ jego pani wszystko mu daje co i sama jada. Przez co się staje leniwym psem ale jego dusza woła chce pobiegać ale jego pani nie jest demonem sportu ale bardziej demonem jedzenia. Akcja w tym życiu psa jest dłużej ciągnięta ponieważ poznaj uroczą suczkę męża swojej pani. Koniec jego żywota zaczyna się w sumie od tego, że jego partnerka została uśpiona. On sam zaczął popadać w depresję i zaczął głodować myśląc, że jego ukochana zaraz wróci. 


W trzecim wcieleniu w trafił w prawdziwe slamsy życia ludzi. Brak jedzenia jego lokum była stara buda. 
Jego właściciele po pewnym czasie kiedy nie dawali rade z utrzymywaniem psa postanowili go wyrzucić. 



Jakimś dziwnym trafem oczywiście wylądował niedaleko gospodarstwa swojego pierwszego pana który trzymał osła. Wszystko po kolei, pies będąc na drodze gdzieś na uboczu poczuł znajomy zapach osła, postanowił pobiegać za zapachem i wylądował na gospodarstwie swojego pana. Ucieszył się niesamowicie. Kiedy był już kilka dni jego już dorosły pan chciał dać imię ale nie wiedział jakie. Ale jak już dał i obroże nową kupił to sam pies postanowił przejść się po okolicy, Nagle poczuł znajomy zapach od dziewczyny za którą powędrował. Kiedy ujrzał już dorosła miłości swojego pana. Kiedy przyjrzała się adresowi na obroży postanowiła odwieźć psa. Kiedy ujrzała swoją pierwszą miłości nie uwierzyła. Zaczęli po czasie spotykać się i stare uczucie znów odnowiło się przez co pobrali się i zamieszkali ze sobą. Ale psu w tej całej sytuacji nie pasowało imię ponieważ pamiętał dalej jak młody chłopak nazywał go. Pod czas niewinnej zabawy z panem przypomniał sobie trik który go nauczył i w porywie emocji i chęci by znów go nazywał jak kiedyś skoczył na plecy i zrobił charakterystyczny wybicie do za aportowania. W tedy jego pan uświadomił sobie, że to jest jego poprzedni pies.


Moje osobiste zdanie?

Film ten jest według mnie zarezerwowane dla dzieci które chciały by mieć kiedykolwiek psa. Pies w filmie jest ukazany jako przyjacieli chłopaka który pomaga mu. To pies zaalarmował domowników o ogniu. 
Dzięki temu filmowi można poznać jak było Wychowywać psa. 

Według mnie to film jest fajnie zrobiony i można się poczuć w skórze pasa co czuje i jak postrzega świat nasz. 

Następny rażący błąd to brak wymian zdania z innymi zwierzętami i w sumie wynika że tylko on umie rozmawiać w psim języku. Trochę czuje nie dosyt. Czas spędzony na oglądaniu nie uważam za stracony ale mógł być trochę rozbudowane relację z innymi zwierzętami. 
Moja ocena to 8/10. 

A Wy? Oglądaliście ten film czy może nie mieliście okazji? Proszę ocenicie czy dalej pisać dalsze filmy ? A jeśli tak to w następnym poście poruszę film "Dłonie nad kołyską".  
Jarek. 

#2 Recenzja "Rings".

133 | Skomentuj
Film ten jest tak naprawdę wyjaśnieniem wszystkiego. Akcja zaczyna się, kiedy to w samolocie pewien pasażer zwierza się obcej dziewczynie, że mija mu dziś 7 dni od obejrzenia tajemniczego filmu. Gdy wybija godzina 22 zaczynają gasnąć światła, a przyrządy kontrolne zaczynają wariować. 


Samara przychodzi do swojej ofiary, która ukryła się przed nią w toalecie. Po chwili akcja przenosi się do domu pewnej, młodej dziewczyny, która odprowadza swojego chłopaka do samochodu, gdyż ten wyjeżdża na studia. Po paru dniach dowiaduje się, że jej chłopak obejrzał nieznany film. 

Postanawia to wszystko wyjaśnić z ukochanym, więc jedzie do uczelni, do której uczęszcza. Dowiadując się od profesora że nie ma go, postanawia śledzić jego nauczyciela, ponieważ jego zachowanie było dosyć dziwne i niezrozumiałe. W końcu za sprawą profesora dociera do nietypowego i nieznanego pomieszczenia na uczelni.


Będąc w owym pokoju spotyka tajemniczą dziewczynę, którą wcześniej widziała na skype swojego chłopaka, gdy chciała to z Nim się skontaktować. Zostaje zaprowadzona do mieszkania obcej kobiety, ponieważ ta chce jej coś koniecznie pokazać. Główna bohaterka zostaje zamknięta w mieszkaniu i zmuszona do obejrzenia nietuzinkowego filmu, ale udaje się jej w odpowiedniej chwili ukryć w łazience. 

W tym samym czasie ofiara zostaje zabita wzrokiem przez nieznaną nikomu dziewczynkę ze studni. W emocjach ucieka z domu, jednak gdy z niego wybiega spotyka swojego "zaginionego" chłopaka. Chłopak postanawia wyjaśnić wszystko, by ją uspokoić i pyta się czy obejrzała owy film. 


W nocy dziewczyna postanawia pomóc swojemu ukochanemu przez co ogląda film przed którym chciał ją ochronić chłopak. Doskonale zdaje sobie sprawę, że zostaje wprowadzona na listę ofiar Samary. Po obejrzeniu filmu dzwoni telefon, a głos w słuchawce mówi: 7 dni. 

Chłopak tłumaczy jej, że jeśli chce przeżyć to musi w ciągu tygodnia zrobić kopię oraz namówić kogoś do obejrzenia tej kasety. Dziewczynie po krótkiej chwili ukazują się niespotykane wcześniej znaki. Zmartwieni oboje postanawiają odwiedzić profesora z uczelni, by to właśnie z nim wszystko wyjaśnić. 


U profesora ogląda film jeszcze raz. Dziewczyna zauważa, że na obejrzanej kasecie doszło więcej wcześniej niezobaczonych przez nią wizji. Wszyscy są tym zaskoczeni przez co razem jeszcze oglądają ją i zastanawiają się co dane krótkie obrazy mogą oznaczać.

 Po znalezieniu odpowiednich danych, gdzie została pochowana dziewczynka z kasety (Samara Morgan) postanawiają wyruszyć w drogę, by rozwiązać tą tajemniczą zagadkę, która mrozi im krew w żyłach. W czasie drogi napotykają nowych doświadczeń w postaci korku oraz wypadku. 


Okazuje się, że w wypadku został zabity profesor, który jak później się okazuje chciał przekazać im nowe, zaskakujące informacje na temat Samary. Dziewczyna jest załamana i zdezorientowana, ponieważ jest świadkiem wizji kobiety z "nowej wersji kasety VHS", która idzie przed siebie i po krótkiej chwili znika w lesie. 

Dalsza akcja prowadzi na cmentarz w którym została pochowana Samara Morgan. Główna bohaterka jest wystawiana na działanie dziewczynki, która zamyka ją w grobie i przenosi ją do studni. Okazuje się, że to są po  raz kolejny halucynacje, które są bardzo rzeczywiste. 

Para po znalezieniu odpowiednich informacji o rodzicach biologicznych dziewczynki dowiadują się, że to było dziecko pastora oraz jego młodej kochanki w postaci gospodyni. W dalszej części mężczyzna zostaje zabity przez Samarę, która chce ochronić Julię (główną bohaterkę).


 Po przeszukaniu domu pastora bohaterka znajduje ukryte pomieszczenie w którym najprawdopodobniej Samara została przetrzymywana na siłę. W dalszej części Julia odnajduje miejsce, w którym są ukryte prawdziwe kości dziewczynki ze studni. Młoda dziewczyna myśli, że pomoże Samarze paląc jej kości, jednak Samara wchodzi w ciało Julii, przejmując jej umysł i wszystko doszczętnie.     
     
Jakie mam zdanie o tym horrorze?
 Sam film szybko się oglądało i przez to mam pewien niedosyt. Czy były zwroty akcji? Owszem było i to całkiem sporo: zwłaszcza na cmentarzu czy wtedy kiedy dziewczynka przenosiła główną bohaterkę w nieznane innym ludziom miejsca.

 Z tego wszystkiego najdziwniejsze jest to, że na samym końcu wyjawia się fakt, iż tak naprawdę to jeszcze nie koniec Samary Morgan. Przecież dobrze pamiętacie pewnie z wcześniejszych części, że tak naprawdę dziewczynka nigdy nie przestaje i nigdy nie śpi.

Mimo to polecam Wam obejrzeć ten film, byście sami się przekonali i go ocenili. Na koniec mam do Was pytanie: czy oglądaliście wcześniejsze The Ring? A może chcecie bym zrecenzował dla Was poprzednie? 

Kontynuować dalsze wpisy, w których to recenzuje filmy? Jeśli tak to mam recenzje z kompletnie innej beczki, ponieważ jest to o pewnym psie. Tymczasem, do następnego...

Jarek.