Ludzie potrafią być ludźmi.

Witajcie po tych paru dniach. Seria, którą prowadzę uwielbiacie i chcecie czytać - to miłe bardzo. Pisząc kolejne posty zagłębiałem się w różne wątki tragedii. Dziś przeglądając internet zastanawiałem się co by tu napisać i do chwili kiedy nie znalazłem tej rodziny to myślałem chyba zakończę i zmienię tematykę, ale nie. Poczułem, że nie dałem ich cheroizm na pierwszy rzut. Przepraszam bardzo. ale o kim mowa? Nie przedłużając zacznę z Wami dzielić się tym co dowiedziałem się. Zapewne wydarzenie " Zbrodnia w Markowej" nic Wam nie mówi co nie? Spokojnie tak samo i mi do chwili, gdy nie poznałem szczegółów. 

Józef i Wiktoria Ulmowie byli typową wiejską rodziną, a jednak na swój sposób nietuzinkową. Zwłaszcza Józef Ulma. Ukończył tylko cztery klasy szkoły powszechnej, a następnie kurs rolniczy w Pilźnie, ale imponował wielością talentów. Dużo czytał gazet jak i książek. Bardzo dużo się uczył i wprowadzał wiele nowatorskich rzeczy. Np. jego dom był pierwszym we wsi, w którym była energia elektryczna: Józef zbudował mały wiatraczek, który zasilał żarówkę. Zajmował się też fotografowaniem, co wówczas na wsi też było rzadko spotykane. Jego wiedza w zakresie fotografii pochodziła przede wszystkim z książek, bo żadnych szkół w tym kierunku nie skończył. 



Złożenie aparatu nie jest takie proste nawet w dzisiejszych czasach, a on to potrafił co potem wykorzystał i robił zdjęcia. Zajmował się także garbowaniem skór, hodowlą jedwabników, pszczelarstwem, założył w Markowej szkółkę drzew owocowych, propagował nowoczesne jak na tamte czasy sposoby uprawy. Sprzedaż sadzonek drzew owocowych stała się jednym ze źródeł jego dochodów. Działał również społecznie: udzielał się jako bibliotekarz - sam miał zresztą sporą bibliotekę.

Wiktoria zajmowała się domem i dziećmi, których miała sześcioro, a w momencie śmierci spodziewała się siódmego - choć gdy była panną, grywała w amatorskim teatrze.


W momencie wybuchu II wojny światowej Markową pod Łańcutem zamieszkiwało ok. 120 osób narodowości żydowskiej (ok. 30 rodzin). Latem i jesienią 1942 większość z nich została wymordowana przez Niemców. Jedną z osób zaangażowanych w pomoc Żydom był Józef Ulma z Markowej prawdopodobnie w drugiej połowie 1942 roku przyjął on pod swój dach dwie żydowskie rodziny - łącznie osiem osób. Ulma pomógł także innej żydowskiej rodzinie wybudować ziemiankę w pobliskim lesie, a następnie zaopatrywał jej mieszkańców w żywność i inne produkty. Po pewnym czasie leśna ziemianka została jednak odkryta przez Niemców, a czworo ukrywających się w niej Żydów (trzy kobiety i dziecko) zostało zamordowanych. Fakt udzielania przez Ulmę pomocy uciekinierom nie został wówczas ujawniony.

Dwie żydowskie rodziny ukrywały się w gospodarstwie Ulmów do wiosny 1944. Nie podejmowano przy tym szczególnych środków ostrożności. Żydzi mieszkali bowiem na poddaszu domu Ulmów i czasem pomagali gospodarzom w codziennych pracach.

Pewien posterunkowy, który wyrzucił jedną z rodzin żydowskich postanowił rozprawić się tak by rodzina nie nachodziła go w sprawie oddania majątku, który został po nich w jego domu. Upewniając się przez głupią prośbę do pana Józefa odkrył że żydzi są w jego domu. Po donosie grupa żandarmów niemieckich otoczyła dom i rozstrzelała rodzinę Ulmów nie szczędząc nawet dzieci oraz kobietę w ciąży zaawansowanej.  


Po zakończeniu masakry Niemcy przystąpili do grabieży gospodarstwa Ulmów oraz przedmiotów należących do zamordowanych Żydów (m.in. Kokott zabrał wówczas pudełko z kosztownościami znalezione przy zwłokach Gołdy Grünfeld). Rabunek przybrał takie rozmiary, że Dieken był zmuszony sprowadzić z Markowej dwie dodatkowe furmanki, aby pomieścić wszystkie zrabowane przedmioty i towary. 

Jednocześnie wezwano także sołtysa Teofila Kielara, któremu polecono sprowadzić kilku mężczyzn i pogrzebać zwłoki zamordowanych we wspólnej zbiorowej mogile. Gdy wstrząśnięty sołtys zapytał Diekena, dlaczego zamordowano również małe dzieci Ulmów otrzymał odpowiedź: „żeby gromada nie miała z nimi kłopotu”. Akcję uwieńczyła libacja alkoholowa urządzona na miejscu masakry (w tym celu sołtys musiał dostarczyć Niemcom trzy litry wódki. Po jej zakończeniu żandarmi i granatowi policjanci powrócili do Łańcuta wraz z sześcioma furmankami pełnymi zrabowanych dóbr.

Dalsze dziej oprawców. 

Policjant Włodzimierz Leś nie dożył końca wojny. We wrześniu 1944 został zastrzelony z wyroku polskiego podziemia.

Za uczestnictwo w mordzie na rodzinie Ulmów i ukrywanych przez nich Żydach został osądzony jedynie żandarm Joseph Kokott. W 1957 został on odszukany i aresztowany na terenie Czechosłowacji, a następnie poddany ekstradycji do Polski. W 1958 sąd w Rzeszowie skazał go na karę śmierci, lecz Rada Państwa PRL skorzystała z prawa łaski i zamieniła karę na dożywocie, a następnie na 25 lat pozbawienia wolności. Kokott zmarł w więzieniu w 1980 roku.

Dowódca ekspedycji karnej, porucznik Eilert Dieken pracował po wojnie jako inspektor policji w zachodnio-niemieckim Essen. W latach 60. niemieckie władze prowadziły śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych przez niego podczas służby w okupowanej Polsce jednak Dieken zmarł z przyczyn naturalnych zanim zdołano postawić go w stan oskarżenia. Losy Michaela Dziewulskiego i Ericha Wildego nie są znane.

Upamiętnienie: 

Wkrótce po masakrze kilku mężczyzn z Markowej rozkopało zbiorową mogiłę i mimo surowego zakazu Niemców umieściło zwłoki Ulmów w osobnych trumnach (pogrzebano je następnie w tej samej mogile). Ułatwiło to później identyfikację ciał. Po wojnie szczątki Ulmów ekshumowano i pochowano na cmentarzu parafialnym w Markowej. Z kolei ciała zamordowanych Żydów zostały ekshumowane w październiku 1947 i przeniesione na Cmentarz Ofiar Hitleryzmu.


13 września 1995 małżeństwo Ulmów zostało pośmiertnie odznaczone medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Z kolei 17 września 2003 biskup pelpliński Jan Bernard Szlaga otworzył proces beatyfikacyjny 122 polskich ofiar niemieckiego nazizmu wśród których znaleźli się Józef i Wiktoria Ulmowie oraz szóstka ich dzieci. 20 lutego 2017 Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych zezwoliła na przejęcie prowadzenia procesu rodziny Ulmów przez archidiecezję przemyską.


Zbrodnia w Markowej stała się symbolem martyrologii Polaków mordowanych przez Niemców za niesienie pomocy Żydom. 24 marca 2004 we wsi odsłonięto pomnik poświęcony rodzinie Ulmów. 23 marca 2012 podpisany został akt erekcyjny budowy Muzeum Polaków Ratujących Żydów. Powstało ono w Markowej i otrzymało imię rodziny Ulmów. Muzeum zostało otwarte 17 marca 2016 roku.



84 komentarze:

  1. Ciekawy post.

    Często tu zaglądam i chcę tylko powiedzieć, że masz potencjał i pasję, to fajnie, tylko, jak piszesz post to może przeczytaj go w całości raz jeszcze, zanim opublikujesz, bo musisz trochę popracować nad merytoryką, jezykowością/doborem słów :)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za słowa co i jak, zaprasza ponownie kiedyś, a co do tego to postaram się zmienić choć nie jest proste, pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Kolejny świetnie napisany post w twoim wykonaniu, uwielbiam wracać i dowiadywać się nowych rzeczy ;)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  3. rodzina Ulmów- za każdym razem włos mi się jeży .... mega smutna historia ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Great post, dear Jarek! SO nice and interesting, love it!

    Visit my blog, Maleficent

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny super post ;)
    Ciekawe wiadomości, prosty, ale wciągający tekst... czekam na kolejne ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, będzie więcej takich. Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
  6. Historię słyszałam. Nawet nie wiem, czy jakiegoś filmu nie widziałam w tym temacie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film owszem chyba jest i poświecę mu post w przyszłość.

      Usuń
  7. Moje okolice, dużo się słyszy o tej rodzinie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowita i straszna historia, to jest niewyobrażalne co się działo w tamtych czasach... Mało kto teraz szerzy takie wiadomości, brawo! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż ciarki przechodzą jak pomyśli się o nich. Jej miłe słowa tu ślesz.

      Usuń
  9. Ja nie słyszałam o tej rodzinie, mimo wszystko to ciekawa historia mimo, ze smutna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie nie dawno ich historię poznałem tak wiec wiesz.

      Usuń
  10. Świetnie że napisałeś o tej rodzinie,bo niejako jest symbolem wszystkich tych którzy pomagali żydom podczas wojny. Napisali piękną kartę naszej historii,szkoda tylko że swoją krwią,ale warto o nich wspominać, o nich i im podobnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak poznałem tą rodzinę i jej historię to aż wstyd poczułem ze nie napisałem od razu o nich. Może więcej takich ludzi pojawi się co rozpowszechniają historię.

      Usuń
  11. Bardzo ciekawie piszesz, miło się to czyta.. Zapraszam do mnie ☺

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajeb***y wpis.
    Czytam i chcę więcej i więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko motywacji daje i dalej będą takie wpisy tematyczne.

      Usuń
  13. Jestem już któryś raz na Twoim blogu i stwierdzam, że ciekawie tu, chyba zacznę wpadać częściej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadamawiasz się tu u mnie pomału, to miłe co mówisz. Wpadaj będzie ciekawie.

      Usuń
  14. Twój blog kojarzyłam głównie z recenzji filmowych, a tu proszę, całkowicie inna seria i widzę, że jakiś czas już trwa, bo zauważyłam inne notki! Super pomysł! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam rodzinę o okolicach Łańcuta, znam tę historię. Podziwiam takich ludzi, naprawdę, fajnie jest coś takiego poczytać jak w obecnych czasach ludzie są bestiami (inaczej tego nazwać nie mogę) takie historię jeszcze pzowalają mi utrzymać wiare w ludzi ;)
    http://kuraibanii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy XXI wiek, a ludzie jak to określiłaś to nie ludzie tylko bestie bez uczuć. Zgadzam się z Tobą w 100%

      Usuń
  16. To jest naprawdę smutna historia - ludzie, którzy chcieli pomóc, zginęli, wraz z niczemu niewinnymi dziećmi, tylko dlatego, że ktoś na nich doniósł. I jeszcze Niemcy sobie libację zrobili. Boli mnie to, że oprawców nigdy nie spotka kara równowarta temu, co uczynili - bo życia niewinnym ludziom już nie przywrócą. I niestety w takich przypadkach jestem za karą śmierci...
    Pozdrawiam,
    Lina Nastya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do niektórych karma wraca, do niektórych nie - a szkoda, niestety.

      Usuń
  17. Smutna historia, ciekawie napisana.

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam już o nich :) Fajnie piszesz :)

    grlfashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Mi to sie aż oczy 'mokrzą' jak czytam taaie tragedie .. Pięknie z ich strony, że pomagali innym. Jak widac nie trzeba skonczyć uniwersytetu ,żeby wiedzieć jak używać serca ;)

    www.simplyme.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Tworzysz bardzo wartościowe miejsce w sieci :) Wspaniale jest się dowiadywać nowych rzeczy i ciekawostek napisanych w tak interesujący sposób. Szkoda, tylko, że los tych ludzi skończył się tak tragicznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszechstronny człowiek z tego Jzefa. W życiu bardzo opłaca się być zaradnym. Wykształcenie nie ma aż tak wielkiego znaczenia.

    http://screatlieve.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, że wykształcenie ma tu najmniejsze znaczenie.

      Usuń
  22. Mega sie boje starych zdjec, zawsze mi sie kojarza z horrorami i ten Twoj post rowniez, haha, pozdrawiam!
    Obserwuje


    https://nataliazarzycka.blogspot.com/2017/10/zaful-autumn-sweaters.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co w nich takiego przerażającego. To tylko stare fotografie :)

      Usuń
  23. Uwielbiam oglądać stare fotografie i czytać historię , które są z tym związane.

    OdpowiedzUsuń
  24. Chyba pierwszy raz jestem na Twoim blogu, ale ciekawy jest fakt, że szukasz takich rzeczy i dzielisz się nimi z nami.
    Rzeczywiście chyba nie znam tej historii. Ale miło było się z nią zapoznać.
    Józef był naprawdę utalentowanym człowiekiem. Kolejny dowód, że papierek z wykształceniem to nie wszystko!
    Mimo tak licznej rodziny potrafili przygarnąć innych i dać im pomoc. W dodatku bezinteresownie. To piękne.
    Tak myślałam. Po przeczytaniu, że kryli żydów i nie uważali przy tym, wiedziałam, że w końcu pewnie się to wyda. Niestety, nie myliłam się... Niemcy byli wtedy bezpośredni. Nikogo nie interesowało to czy jest to dziecko, kobieta, mężczyzna, starzec, pies itd. Zabijali wszystkich. Beż żadnej skruchy...
    Dobrze, że osoby, które przyczyniły się do tej masakry zostały sprawiedliwie ukarane. Niektórzy zapominają o tym, że aby być człowiekiem - trzeba się zachowywać jak człowiek.
    Zostali pięknie odznaczeni i upamiętnieni. O takich historiach powinno się wiedzieć i brać z takich ludzi przykład. Piękna historia. Szkoda, jednak, że tragiczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj piękne historie kończą się tragicznie.

      Usuń
    2. Oj tak. Niestety bardzo często tak jest :( A szkoda...

      Usuń
    3. Takie w rzeczywistość na pewno bohatera, postać czeka nagrodę.

      Usuń
  25. To straszne jaką bestia potrafi być człowiek. Jak wiele krzywdy jest w stanie wyrządzić drugiemu człowiekowi. Druga wojna światowa to wojna i niewyobrażalnymniewyobrażalnym okrucienstwie

    OdpowiedzUsuń
  26. bardzo lubię Twoje posty, tą serię szczególnie, więc nie, że się czepiam, ale na samym początku jest błąd - powinno być "heroizm", a nie "cheorizm". ;)
    poza tym, historia niesamowita dla nas, ale pewnie sporo podobnych działo się w tamtym czasie i o wielu niestety nigdy się nie dowiemy.
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego i ciekawego na twoim blogu. Tak jak napisałam historia bardzo ciekawa ale również bardzo smutna. Super post jak zawsze! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. uwielbiam wpisy z tej serii, bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  29. Fajna masz pasje i bardzo madrze piszesz, powiem szczerze ze wszystkiego nie przeczytalam bo szczerze nie lubie historii ale po paru linijkach mnie nawet zaciekawil pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło że kogoś zaciekawia takie wpisy. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  30. Bardzo ciekawa, aczkolwiek smutna historia.

    OdpowiedzUsuń
  31. strasznie smutna historia :( biedni, niewinni ludzie :(

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo ciekawy wpis, nie znałam tej historii, naprawdę poruszająca

    OdpowiedzUsuń
  33. Niby prosty człowiek, który nie ukończył szkoły, a potrafił złożyć aparat... Niektórzy nawet bez szkoły potrafią wiele, a inni mają wiele dyplomów a nic nie umieją. Nie wiem jak zachowałabym się w czasie wojny gdyby przyszło mi żyć w takich czasach. Z jednej strony to dobrze, że pomagał Żydom. Z drugiej mógłby być ostrożniejszy, przecież miał 6 dzieci i siódme w drodze. Szkoda, że takie tragiczny finał, ale przynajmniej jeden oprawca zginął. Przykre że inny oprawca pracował sobie w niemieckiej policji w Essen i uniknął kary.
    Ania z bloga https://stylanny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawiedliwość jak nie na ziemi to w niebie spotka. Ja też kiedyś się zastanawiałem jak by było ale tyle krzywdy nie na mnie.

      Usuń
  34. świetny wpis, super się czyta z zaciekawieniem i nie nudzisz, więcej takich wpisów Jasku , brawoooo !!!

    OdpowiedzUsuń
  35. Bardzo ciekawa historia i interesujący post. :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jestem tu pierwszy raz i bardzo zaciekawiła mnie ta historia, świetny post :)

    http://kiudlis.blogspot.com/2018/01/w-czym-pic-poranna-kawe.html

    OdpowiedzUsuń
  37. Świetnie post idealny bedę wpadała częściej ☺

    OdpowiedzUsuń
  38. Dobrze, że masz pasję by doszukiwać się info i różnych ciekawostek w temacie. Przydatny blog, będę wpadać częściej ;)

    OdpowiedzUsuń