Witam bardzo serdecznie. Miałem pisać o drugim filmie, który pytałem się Was, ale chyba zrezygnuje, bo jest strasznie nudny jednak Wam to wynagrodzę i napiszę recenzję "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara".
Reżyseria: Joachim RønningEspen Sandberg
Premiera: 26 maja 2017 (Polska) 11 maja 2017 (Świat)
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Fabuła filmu:
Reżyser jak to zwykle bywa skupia się na nędznym życiu Sparrow/a. Kłopoty w których jest uwikłany ciągną się w jednym kierunku i koniec końców zawsze udaje mu się wydostać z opresji. W tej części zauważyłem jak i w poprzednich jest czarny charakter, który chce dopaść owego kapitana. Reżyser postanowił pociągnąć historię William/a Turnera, który jest uwięziony na Latającym Holendrze. Jego syn, który ma 17 lat postanawia złamać klątwę swojeg ojca. W tym pomóc może tylko legendarny trójząb Posejdona.
W moje ocenie ta cześć lepsza od poprzedniej, która nie porywała ani akcją i efektami.
Sam osobiście mogę pochwalić główne postacie filmu weteranów serii czyli odtwórcach ról Kapitana Jacka Sparrowa i Hectora Barbossy. Johnny Depp i Geoffrey Rush po raz kolejny skradli cały film. Postacie przez nich kreowane są uwielbiane przez miliony fanów od wielu lat i jestem pewien, że obaj panowie, nawet bez żadnych wskazówek, doskonale wiedzą jak mają zachowywać się na planie.
Rolę Kapitana Salazara odegrał Javier Bardem i choć cała otoczka śmierci kłębiąca się wokół kreowanego przez niego bohatera jest niezwykle klimatyczna i znacznie lepsza niż w poprzedniej części czyli "Piraci z Karaibów na nieznanych Wodach", gdzie nie było tak tajemniczo oraz klimatycznie podkreślane postacie główne, A tu Kapitan Salazar jest po prostu dobrze zrobiony.
Na plus można wyróżnić humor filmu, który zawsze towarzyszył tej serii. Niektórzy z pewnością powiedzą iż było zbyt dużo „głupich” scen i żarcików, ale jeśli teraz zaczęło Nam to przeszkadzać to co robiliśmy podczas seansu poprzednich czterech filmów? W tym miejscu warto przytoczyć samego Paula McCartneya (członka The Beatles), który wcielił się w postać wujka Jacka Sparrowa imieniem Jack. Krótka scena z udziałem legendarnego muzyka była jednym wielkim żartem ze strony twórców, oczywiście także na plus.
Największym minusem filmu jest brak charakterystycznej postaci po stronie marynarki. Rządowe okręty przewijają się na ekranie, jednak nie dowodzi nimi żaden kapitan pragnący głowy Sparrowa. Tym razem funkcję antagonisty całkowicie skradł Salazar, który jak się tak zastanowić ma pewne powiązanie z marynarką, a raczej miał.
Mimo iż fabularnie nie jest to produkcja przełomowa pojawiają się liczne odgrzewane, motywy, z Pewnością będziemy się dobrze bawić zwłaszcza, że poruszonych zostanie wiele wątków, które były ważne w trzech pierwszych częściach.
Co się tyczy samego zakończenia to twórcy zrobili bardzo ciekawy zabieg, który jednocześnie może zakończył całą serię, ale zostawia też otwarte drzwi na kolejne filmy.
Moja ocena: 9/10
Tak na koniec mam pytanie czy może chcecie bym zrecenzował Wam pozostałe części piratów? Oglądaliście już tą najnowszą cześć? Jakie macie zdanie o tej?
Jarek.